Bardzo podobają mi się stoły i biurka na koziołkach. Podobają się również mojej córce, dlatego podczas gdy ona odpoczywała na wakacjach, jak postanowiłam zrobić jej niespodziankę. Zamieniłam cztery nogi jej biurka na dwa kozły. Dzisiaj podzielę się z Wami moją wiedzą, jak zrobić takie biurko na kozłach.
Biurko musi być
Moje stanowisko w kwestii biurek jest od zawsze niezmienne – uważam, że to jeden z najważniejszych mebli w pokoju ucznia. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej, dlatego każde z moich dzieci ma swoje biurko. Wcześniej dwa blaty ułożone były w jednym ciągu, ale w tym roku postanowiłam co nieco pozmieniać w układzie pokoju. I tak biurka stanęły osobno. 
Wcale nie planowałam zmiany nóg przy biurku mojej córki. Pomysł, jak wiele innych, po prostu sam przyszedł mi do głowy. Wiedziałam, że moja córka będzie zachwycona. Czy rodzic potrzebuje więcej mobilizacji?
Skąd wziąć kozły do biurka?
Nie musiałam kupować blatu, bo ten stary, wciąż jest w dobrym stale. Jedyne co musiałam mieć to kozły. Gotowe kozły do biurka dostępne są w IKEA, ale cena 120zł za sztukę zdecydowanie mi nie odpowiadała. Tym bardziej, że mocowane są one za pomocą silikonowych podkładek. Dla mnie to zdecydowanie za słabe mocowanie, jak za tę cenę.
Koziołki do biurka mojej córki kupiłam w sklepie budowlanym. Kosztowały 16 złotych za sztukę. Oczywiście nie wzięłam pierwszych lepszych, bo niektóre zdecydowanie robił stolarz na śpiąco 🙂 Koniec końców wybrałam dwa równe, nie chyboczące się i według mnie najładniejsze.
Miałam blat, dwa kozły i kilka dodatkowych elementów – mogłam zaczynać mój mały projekt czyli biurko na kozłach.
Biurko na kozłach – sposób wykonania
Potrzebne materiały:
- blat
- dwa koziołki
- kantówka o szerokości 40mm
- wkręty do drewna
- 8x zawiasy 25mm
- linijka, ołówek
- wyrzynarka, wkrętarka
- papier ścierny: 240, 400, 1000
- lakier do drewna
Koziołki mają długość 73cm, natomiast blat 60cm, dlatego z obu stron odmierzam po 9cm i odcinam. Teraz koziołki mają długość 55cm i nie będą wystawać spod blatu.
W ten sam sposób musiałam przystosować ich wysokość do standardowej wysokości biurka. Zmierzyłam wysokość koziołka po rozłożeniu jego nóg na odpowiadającą mi szerokość, dodałam grubość blatu i aby biurko było funkcjonalne i ergonomiczne (72-75cm, u mnie 73cm) skróciłam nogi koziołków o 3cm.
Kozły są otwierane i zamykane za pomocą metalowego łącznika. Chcę, aby były one stabilne, dlatego połączę je na sztywno za pomocą kantówek.
Otwieram kozła na ustaloną przeze mnie szerokość. Na dwóch nogach odmierzam tę samą odległość od dołu. Tę odległość trzeba zapamiętać, czy nawet zapisać.
Miejsce przymocowania listewek wybrałam nie przypadkowo – będą się one znajdować tam, gdzie wcześniej metalowe łączniki i ukryją fabryczne dziury po wkrętach.
Do zaznaczonych puntów przykładam listewkę i od spodu zaznaczam linie ukośne. Przycinam wzdłuż narysowanych linii. Kolejne trzy odcinki odrysowuję od wyciętego i przycinam.
Teraz mogę odkręcić metalowy łącznik. Ułatwi mi to kolejne kroki.
Czas zabrać się za szlifowanie. Duże zadry wyszlifowałam papierem ściernym 240, następnie wszystko przeszlifowałam 400. Takie powierzchnie bardzo dobrze szlifuje się owijając papierem ściernym kawałek drewnianej kantówki.
Po lewej widzicie koziołek, który nie uświadczył jeszcze dotyku papieru ściernego, a po prawej już wyszlifowany.
Po wyszlifowaniu odpylam koziołki najpierw suchą szmatką, potem wilgotną i nakładam trzy warstwy lakieru. Do wszystkiego co lakierowałam w pokoju moich dzieci, używałam lakieru wodnego.
Po nałożeniu ostatniej warstwy i całkowitym wyschnięciu przeszlifowałam całość papierem ściernym 1000. Teraz koziołki są niesamowicie gładkie.
W ten sam sposób potraktowałam przycięte kantówki.
Czas zabrać się za montaż całości. Ponownie odmierzam wybraną przeze mnie wcześniej odległość na każdej nodze, ale tym razem robię to wewnątrz. Nawiercam otwory wiertłem do drewna. Dobrze zrobić to w nieco innym miejscu niż znajdują się fabryczne otwory po usuniętych metalowych łącznikach.
Następnie wkręcam wkręty. Tak robię ze wszystkimi czterema kantówkami.
Na brzegu blatu odmierzam odległości, na której znajdować się będą zewnętrzne górne listwy kozłów. Zaznaczam punkty i łącze je linią.
Ustalając tę odległość warto pomyśleć o tym, aby nogi kozłów nie wystawały za blat.
Układam blat na kozłach. Kozły układam równo wzdłuż wcześniej narysowanych linii. Do tego zadania warto mieć pomocne ręce, ale mi w pojedynkę też się udało.
Do łączenia blatu i kozłów nie mogłam użyć kątowników, ponieważ nie ma tam kąta prostego. Zastosowałam zawiasy, które dobrze przykręcone, również dadzą stabilność.
Otwieram zawias pod odpowiednim kątem, przykładam w wyznaczonej wcześniej odległości i zaznaczam otwory – dwa na koźle, dwa na blacie. Na każdym koźle zaznaczam w ten sposób miejsce na 4 zawiasy – z przodu i z tyłu każdej strony kozła.
Nawiercam otwory wiertłem do drewna, a następnie przymocowuję zawiasy do kozłów za pomocą wkrętów do drewna.
W blacie również nawiercam otwory, a następnie układam blat na koziołkach i przykręcam zawiasy wkrętami. Musiałam posiłkować się śrubokrętem, bo gdzieś zagubiła mi się przedłużka do wkrętarki, więc włożyłam w to sporo mocy. Wkręty muszą być dobrze i mocno przykręcone, tak aby blat był stabilny.
Przyznam szczerze, że miałam pewne obawy, wszak blat jest z IKEA, więc tylko obrzeże nie jest wypełnione tekturą, ale udało mi się trafić na w miarę dobre miejsca do mocowania.
Oczywiście miałam wymyśloną alternatywę, na wypadek wpadki w tekturę, czyli przymocowanie do blatu za pomocą taśmy montażowej listewek, do których przykręciłabym wkręty.
edit: Po roku tekturowe wnętrze blatu stało się jednak trochę niestabilne. Nie jakoś bardzo, ale denerwowało mnie, że biurko trochę się chybocze, więc zrobiłam tak jak planowałam na początku: za pomocą kleju montażowego przykleiłam pod spodem blatu drewniane listewki i wówczas do nich zamocowałam zawiasy.
Dodatkowo na spód kozłów zrobiłam półeczki. Do dwóch krótkich kawałków listewek przymocowałam cztery dłuższe. Półki zamocowałam za pomocą kleju montażowego.
Wykonane przeze mnie biurko na kozłach prezentuje się przepięknie. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że ten mebel króluje w pokoju moich dzieci. Sama bym sobie takie zrobiła, ale odkopałam w piwnicy PRL-owski stół z szufladką i właśnie przechodzi swoją metamorfozę na biurko moich marzeń 🙂
Już po ukończeniu pracy byłam zadowolona z efektu końcowego. Liczyłam, że moja córka również będzie ale nawet nie spodziewałam się, że tak się wzruszy. Warto było poświęcić kilka godzin dla jej szczęścia <3
Wspomnę Wam jeszcze o kosztach. Cala metamorfoza, bez lakieru kosztowała mnie 50 złotych. Nigdzie nie kupiłabym takiego biurka za taką niską cenę!
Jeśli więc komuś z Was marzy się biurko na kozłach – działajcie sami!
Metamorfoza pokoju moich dzieci miała być mała. Wyszła nieco większa. Do tej pory pokazałam Wam nowe drewniane uchwyty do mebli. Dziś biurko na kozłach. Będzie tego jeszcze troszeczkę.
Ostatecznie powiem Wam ile na to wszystko wydałam. Będziecie zaskoczeni 🙂
Pozdrawiam
Agnieszka
Zainspirowałam Cię? To wspaniale!
Będzie mi bardzo miło, jeśli mi o tym powiesz – facebook, instagram – jak wolisz. Po prostu wrzuć zdjęcie i oznacz #321startdiy lub @321startdiy.
Musisz też wiedzieć, że ciągle coś majstruję i zrealizuję jeszcze wiele projektów zrób to sam, a sposoby wykonania i moją wiedzę zapiszę na tym blogu – jeśli polubisz mój fanpage, niczego nie przegapisz.