Moja przygoda z DIY trwa już 10 lat. Patrząc wstecz mogę powiedzieć, że był to czas radości tworzenia, odkrywania kreatywnego świata i drzemiącej we mnie pasji. Ale były to również dni, które na mojej twórczej drodze stawiały różne przeszkody. Bardzo możliwe, że stają one również na Waszej ścieżce do kreatywnego świata. Jak się nie dać i je pokonać?
Już na początku nadmienię, że nie jest to próba namówienia tych, którzy nie czują klimatu zrób to sam, czy nie mają nawet ochoty go poczuć. Rozumiem, że nie każdy może lubić majsterkowanie, tę całą babraninę w farbach i klejach, albo po prostu ma inne hobby.
Wpis kieruję do tych, którzy w tworzeniu dostrzegają pasję. Do tych, którzy, chcą odkryć twórczy pierwiastek swojej duszy, ale wciąż coś im na to nie pozwala.
Przeszkody, które musisz pokonać, aby zacząć DIY
Czytając komentarze pod blogowymi postami, przypominają mi się początki mojej przygody z DIY. Wtedy właśnie musiałam pokonać najwięcej przeszkód – dokładnie takich samych, o jakich piszecie. Są to powody, które nie pozwalają zacząć, hamulce, które powodują, że nie dajemy się ponieść, wątpliwości, które potrafią odebrać radość tworzenia. A co najdziwniejsze, większość z nich generujemy sami.
Bo często aby zacząć, nie potrzeba wiele, tyle że sami znajdujemy przeszkody, przez które nie możemy wystartować czy rozwinąć skrzydeł.
Oto dziewięć najczęstszych przeszkód i moje subiektywne sposoby na to, jak je pokonać.
przeszkoda 1: mam dwie lewe ręce
Chciałabym tak umieć, ale mam dwie lewe ręce – to zdanie słyszę i czytam chyba najczęściej. I wiecie co? Jestem w stanie zrozumieć, o co chodzi, bo też kiedyś miałam dwie lewe ręce. Może trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie było. Zawiązanie kokardki czy opakowanie prezentu, to była zupełnie nie moja bajka. Jak udało mi się to zmienić?
Wbrew pozorom odpowiedniej motoryki rąk możemy się po prostu nauczyć. Zupełnie jak w przypadku dziecięcych rączek, które uczą się chwytania, tak nasze dłonie muszą się wyćwiczyć. Tak więc tylko działanie przy różnego rodzaju twórczych pracach pozwoli z dwóch lewych rąk zrobić parę sprawnych manualnie dłoni.
Ja zaczynałam od zabaw ze swoją córką, po czym okazało się, że ten twórczy świat wciąga mnie bardziej niż ją.
Nie zwracajcie więc uwagi na dwie lewe ręce, tylko działajcie.
przeszkoda 2: nie mam czasu
W dzisiejszych czasach często żyjemy w pędzie i trudno nam się zatrzymać. Czas bywa na wagę złota – poświęcenie go dla swojej pasji uważamy za jego stratę. A gdyby jednak spojrzeć na to inaczej? Pasja to coś, co nas rozwija, daje poczucie radości i spełnienia. Czy faktycznie w ciągu całego miesiąca nie warto znaleźć na to chwili? Dobrze przeczytaliście – chwili. Tyle dokładnie wystarczy, żeby móc zasilić akumulatory twórczą pracą. Dlatego bardzo zapracowanym proponuję wybierać szybkie, krótkie projekty albo większy projekt realizować krótkimi etapami ustalając sobie wieczorny kwadrans z pasją.
Bardzo dobrze sprawdzi się również podejście 2 w 1 czyli czas spędzony razem i kreatywna zabawa jednocześnie. Zapewne lubicie spędzać czas ze swoimi bliskimi. Ja też. Najwięcej poświęcam go moim dzieciom. Lubię iść z nimi na spacer, grać w planszówki czy obejrzeć film. Ale one też lubią spędzać czas ze mną, a ja pozwalam im wejść do świata mojej pasji. Kiedy więc mój synek przychodzi i z ciekawością przygląda się, co robię, podaje mu pędzelek i dalej tworzymy już razem. Tradycją są już u nas tworzone razem świąteczne kartki czy ozdoby. Wspólne działanie to naprawdę bardzo przyjemny sposób na połączenie bliskości i pasji.
przeszkoda 3: nie mam materiałów i narzędzi
Początki nie są proste również dlatego, że w naszym warsztacie często panuje wielkie zero. Czy w ogóle da się cokolwiek zrobić, skoro nie mamy żadnych materiałów?
Po pierwsze, na początku najlepiej wyszukiwać projekty małe, do zrobienia których nie potrzeba wiele.
A po drugie – faktycznie nic nie macie? Serio? A koszula, którą chcecie wyrzucić, bo plama nie schodzi? A metalowe puszki po groszku czy plastikowe pojemniki po jogurtach?
Przypatrzcie się dobrze, a znajdziecie więcej niż potrzebujecie.
Na początek wystarczą drobne zakupy w sklepie papierniczym. Nabycie podstawowych produktów powinno pozwolić Wam zrealizować wiele projektów. Na przykład do zrobienia różyczek z jesiennych liści potrzebujecie jedynie liści i czegoś do wiązania – gumek recepturek, kawałka sznurka. A przerobienie puszek na pojemniki? Wystarczą puszki, nożyczki, papier i taśma dwustronna. Nie macie ładnego papieru? A wiecie, że można zrobić papier z papierowej serwetki?
Wiele rzeczy można obejść, szukając kreatywnych rozwiązań.
Jasne, że są takie projekty, w których elektronarzędzia są niezbędne. Zrobienia tablicy typu pegboard byłoby niemożliwe bez wkrętarki.
Wielokrotnie usprawniają też naszą pracę. W tym roku odnawiałam stół i krzesła. Przyznam szczerze, że szlifowanie takich powierzchni bez szlifierki byłoby bardzo pracochłonne, dlatego zainwestowałam w ten sprzęt. Jednak zrobiłam to dopiero wtedy, kiedy był mi naprawdę niezbędny. Wcześniej małe projekty szlifowałam ręcznie, za duże ze względu na brak sprzętu, w ogóle się nie zabierałam.
To, że narzędzia kosztują nie mało, jest sprawą wiadomą, ale wierzcie mi, że w czasie zakupów dodatków dekoracyjnych też można popłynąć. Warto je choć trochę przemyśleć. Czy faktycznie potrzeba nam dziesięć kolorów wstążek? Może jednak wystarczą nam dwa, góra trzy?
Sama początkowo byłam w szale zakupów dekoracji i wyposażania mojego twórczego warsztatu. Przyznam szczerze, że mam chyba z 60 dziurkaczy, z czego niewiele użyłam więcej niż kilka razy. Dwa wielgachne kartony wstążek skrywają takie, których jeszcze nigdy nie wykorzystałam. Dzisiaj połowy tych rzeczy w ogóle bym nie kupiłam i odradzam Wam również takie zbędne inwestycje.
przeszkoda 4: mi to tak ładnie nie wyjdzie
Krytycyzm wobec nas samych i pracy naszych rąk to naprawdę wielki problem. Kiedyś to było moje przekleństwo. Wszystko musiało być równe co do milimetra i wkładałam wielką ilość energii w to, żeby moje dzieło wyglądało jak z fabryki. W pewnym momencie czułam się niemal jak detektyw Monk. Teraz wiem, że był to ogromny błąd. Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby tworzyć na łapu capu, ale poprawianie drobnostek, które doprawdy widzimy tylko my, to zupełna strata energii i dokładanie sobie bezsensownych frustracji, kiedy nasza twórczość ma być wynikiem radośnie spędzanego czasu.
Ponad to, precyzja też przychodzi z czasem. Z każdym projektem nie tylko ręce są sprawniejsze, ale i oczy potrafią lepiej dostrzegać wiele rzeczy.
Rozumiem, że patrząc na przepiękne rękodzielnicze prace, można czasem nabawić się kompleksów. Tylko czy warto porównywać się do innych? Moim zdaniem nie.
Moja praca = moja radość = moja duma
przeszkoda 5: kompletnie nic nie umiem
Nie ma lepszego rozwiązania na brak wiedzy, jak nauka. Moje braki uzupełniałam czytając książki – 10 lat temu internet nie był jeszcze tak dobrym źródłem informacji, jak teraz. Dziś zupełnie za darmo możemy korzystać z mnóstwa instrukcji krok po kroku. Internetowy świat jest pełny poradników diy.
Innym sposobem nauki jest uczestnictwo w kursach. Fakt, bywa to kosztowna inwestycja, ale można się wiele nauczyć, mając koło siebie instruktora, który od razu jest w stanie odpowiedzieć na nasze pytania.
Do dyspozycji mamy również telewizyjne kanały tematyczne, z których również można wyciągnąć trochę wiedzy – bądźcie tylko dobrymi obserwatorami.
przeszkoda 6: jaki to ma sens?
Są takie projekty diy, które wykonane własnoręcznie dają nam spore oszczędności. Szczególnie, jeśli wykorzystujemy elementy, które mamy i gdzieś tam leżą bezużyteczne w czeluściach piwnicy.
Są jednak takie rzeczy, które bez trudu kupimy w sklepie za mniejsze pieniądze. I co wtedy? Robić? Nie robić? Jaki jest sens, skoro coś podobnego możemy kupić, a w dzisiejszych czasach możemy kupić prawie wszystko.
To zależy, po co tworzysz. Jeśli daje Ci to radość, to zrób to sam. W DIY nie zawsze chodzi tylko o oszczędność. Duma, która zapewne będzie Cię rozpierać, kiedy spojrzysz na salon z uszytymi przez Ciebie poduchami, jest bezcenna. Ba, takich poduch może nie mieć nikt. To właśnie dzięki takim przedmiotom twój dom nie jest domem z katalogu. Jest twoim miejscem, indywidualnie sygnowanym przez twoje prace.
przeszkoda 7: ten słomiany zapał!
Nie ma chyba nic gorszego, co stopuje nas w działaniu, jak niedokończony projekt. Rozbabrany, nieposkładany jest synonimem naszej porażki. Wczoraj nam się chciało, dzisiaj już nie bardzo, jutro już w ogóle.
Skąd to się bierze? Bo oto okazało się, że nie mamy tyle czasu, bo trzeba jednak zainwestować za dużo, albo po prostu nasze umiejętności są za małe. Na słomiany zapał mam tylko jedną radę – nie zaczynajcie od wielkich projektów. Wybierzcie małe, takie które da się zrobić w kilku krokach. Zacząć o 17, a skończyć o 18ej. Wtedy efekt waszych działań, widoczny i namacalny, będzie pchał Was do przodu. Kilka projektów później, będziecie umieć pracować etapami.
przeszkoda 8: nie wyszło raz, nie wyjdzie i drugi
Wiem, wiem – klapa, szczególnie na początku potrafi zdołować. Pojawiają się wątpliwości, czy ja się w ogóle do tego nadaje? Zupełnie niepotrzebnie. Czy jedno ciasto z zakalcem jest przeszkodą do kolejnych domowych wypieków?
Do pewnego czasu zabawa z drewnem to był mój słaby punkt. Po prostu nie czułam wiertarki, a kołki uważałam za małe drewniane złośliwce, które za nic w świecie nie chciały ze mną współpracować. Wiele rzeczy mi nie wyszło, aż w końcu i tę materię opanowałam na zadowalającym mnie poziomie.
Tu nie wolno się poddawać, tylko próbować, próbować i próbować.
przeszkoda 9: od razu Rzym
Zaczynamy, wiele jeszcze nie wiemy, albo raczej niewiele jeszcze umiemy, a już chcemy robić wielkie, piękne dzieła i sięgać do najwyższej półki po rzeczy trudne. To się nie uda. Przecież wiecie, że nie od razu Rzym zbudowano i nie ma co tego obchodzić. Żeby nauczyć się robić rzeczy trudniejsze, trzeba opanować łatwiejsze. Tu potrzeba ćwiczeń, ćwiczeń i jeszcze raz ćwiczeń.
Malowanie t-shirtów zaczęłam od prostych kresek. Dopiero później sięgałam po trudniejsze kształty, uczyłam się cieniować. Wymalowałam wiele koszulek dla moich dzieci. Bez takiej praktyki namalowanie na koszulce ludzika lego Ninjago nie byłoby dla mnie możliwe.
Magia DIY
Wszyscy, którym uda się pokonać te z pozoru zwyczajne, ale zdecydowanie odciągające od świata pasji przeszkody, otrzymają nagrodę w postaci rozpierającej dumy z siebie, radości twórczego spędzania czasu i wciąż rozwijającej się kreatywności, która przydaje się w wielu dziedzinach życia.A potem będziecie tworzyć projekt za projektem, bo DIY jest wciągające. Jak magia.
Jak widzicie przez te 10 lat trochę przeszkód musiałam pokonać. Pomogło mi odpowiednie podejście. Bardzo jestem ciekawa, jakie przeszkody stawały na Waszej drodze. A może wciąż jakiś nie pokonaliście i mimo ogromnej ochoty, Wasz czas na twórczą pasję wciąż jeszcze nie nadszedł?
Pozdrawiam
Agnieszka
Zainspirowałam Cię? To wspaniale!
Będzie mi bardzo miło, jeśli mi o tym powiesz – facebook, instagram – jak wolisz. Po prostu wrzuć zdjęcie i oznacz #321startdiy lub @321startdiy.
Musisz też wiedzieć, że ciągle coś majstruję i zrealizuję jeszcze wiele projektów zrób to sam, a sposoby wykonania i moją wiedzę zapiszę na tym blogu – jeśli polubisz mój fanpage, niczego nie przegapisz.