Diamond painting, nazywany również haftem diamentowym czy diamentową mozaiką, to dość świeża technika rękodzielnicza, polegająca na układaniu obrazka z małych akrylowych kryształków.
Miałam ostatnio okazję ją przetestować, więc w tym poście pokażę Wam, o co w tym wszystkim chodzi i jak przebiegała moja praca.
Jak zrobić obraz z kryształków?
Z diamond paintingiem na żywo spotkałam się w zeszłym roku, kiedy to moja ogrodowa sąsiadka zza płotu pokazała mi, co tak całymi dniami dłubie. Przyznam, że byłam pod wrażeniem, tak samej techniki, jak i rozmiarów dzieła, bo obraz, który wyklejała był naprawdę duży, a kryształków chyba milion.
Oczywistym było dla mnie, że też chcę tego spróbować, ale ilość diamencików do wklejania nieco mnie przerażała. Nie wspominając już o wzorach, które nijak nie wpisywały się do mojego wnętrza. A skoro miałam wyklejać taki obraz przed dłuższy czas, to przecież nie po to, by schować go do piwnicy.
Czas na spróbowanie haftu diamentowego przyszedł sam. W jednym ze sklepów z towarem za piątaka wpadł mi w ręce zestaw do diamond painting. Niewielki i zdecydowanie niedrogi (całe 4,99!) Pomyślałam, że to właśnie jest świetna wielkość do sprawdzenia tej techniki. Poza tym minimalistyczny wzór z kaktusem też mi całkiem pasował. Gdzieś zapewne znajdzie się dla niego miejsce.
To właśnie taki zestaw jest jedyną potrzebną rzeczą, do rozpoczęcia zabawy z diamond paintingiem. Oczywiście do wyeksponowania naszego dzieła konieczna będzie jeszcze jakaś ramka i opcjonalnie passe partout.
Mrówcza praca
Obrazek, który kupiłam nie jest wielki – 15x15cm. Łącznie do wklejenia było nieco ponad 2800 diamencików. Niby dużo, a jednak w przypadku obrazów, które dostępne są w sklepach z tego typu wzorami, mój to zdecydowanie miniaturka.
Tworzenie diamentowej mozaiki, tak samo jak antystresowe kolorowanki, to całkiem relaksujące zajęcie. Różnica jest jednak taka, że diamond painting nie wymaga żadnej własnej inwencji. Nie zastanawiamy się nad doborem koloru, jak to bywa przy kolorowaniu. Koncentrujemy się jedynie na przenoszeniu i równym przyklejaniu kryształków.
Zajęcie jest więc proste i całkowicie relaksujące, ale wymaga skupienia i cierpliwości.
Przy dużych obszarach, które trzeba wypełnić jednym kolorem, jest dość monotonnie. Tak, jak mrówka, która znosi ziarenka piasku, tak my przenosimy kryształek za kryształkiem – praca postępuje powoli a pierwsze efekty widać dopiero, kiedy poszczególne fragmenty wzoru są całkowicie wypełnione. Stąd też konieczna jest cierpliwość!
Jest w tym zajęciu coś wciągającego, bo przyznam szczerze, że nie mogłam się oderwać. Może potrzebny mi był taki totalny relaks umysłu i podświadomie mnie do niego ciągnęło? A może po prostu kusiło mnie zobaczenie efektu końcowego? Nie mam pojęcia, co jest przyczyną, ale zabawa w diamond painting naprawdę wciąga.
Na końcu postu zdradzę Wam, ile godzin zajęło mi stworzenie takiego niewielkiego obrazu z kryształków, a teraz zobaczcie, jak przebiegała moja praca i na czym właściwie polega diamond painting.
Diamond painting – krok po kroku
Potrzebne materiały:
- zestaw do diamond painting
- passe partout
- ramka do zdjęć
W zestawie do diamond painting znajduje się:
- kanwa z warstwą samoprzylepną
- woreczki z akrylowymi diamencikami
- pojemnik do sortowania
- aplikator do przenoszenia diamencików
- kostka z woskiem
- pęseta
Zanim pokażę Wam, jak wygląda układanie obrazu z kryształków, omówię trochę elementy, które znajdują się w zestawie.
Mozaikę wykonuje się na kanwie. To na niej znajduje się nadrukowany w formie schematu wzór. Pokryta jest ona warstwą klejącą i zabezpieczona folią.
Każda nadrukowana literka odpowiada kryształkom w innym kolorze. Te same oznaczenia znajdują się na woreczkach z kryształkami.
Do zestawu dołączony jest plastikowy pojemnik. Niepozorny, a jednak przyznam, że sprytnie wymyślony i bardzo pomaga w pracy. Wystarczy lekko nim potrząsnąć, aby kryształki powpadały w zgłębienia i ułożyły się w odpowiedni sposób czyli płaską warstwą do dołu. Łódkowaty kształt jest o tyle wygodny, że ułatwia przesypywanie kryształków do woreczka.
W zestawie znajduje się również pęseta, która ma funkcję pomocniczą. Możemy nią na przykład usunąć z sortownika popsuty kryształek (bo takie się czasem zdarzają) albo odkleić taki, który źle przykleiliśmy.
Do przenoszenia kryształków z sortera na kanwę służy aplikator. Wygląda jak długopis z metalową końcówką. W końcówce znajduje się otworek, który umożliwia nabranie i przeniesienie kryształka.
Jednak sam aplikator nie da sobie z tym dobrze rady. Potrzebny jest także specjalny wosk, który dołączony jest do zestawu w formie kostki. Wystarczy wcisnąć metalową końcówkę w kostkę z woskiem – wówczas masa pozostanie w otworku.
Tyle o elementach, a teraz czas na tworzenie!
Diamond painting zaczynam od wysypania do sortownika tych kryształków, które będę wklejać jako pierwsze. Wybrałam te, których jest najwięcej w lewym górnym rogu, bo właśnie od tego fragmentu zaczynam wklejanie.
Potrząsam sortownikiem, aby kryształki dobrze się ułożyły. Tę czynność będę powtarzać co jakiś czas.
Na końcówkę aplikatora nabieram wosk. Jedna aplikacja starczy naprawdę na długo, ale jeśli kryształki nie trzymają się aplikatora, to znaczy, że czas nabrać kolejną porcję wosku.
Przyklejanie diamencików zaczynam od lewego górnego rogu, bo nie muszę trzymać ręki w powietrzu. Odchylam folię zabezpieczającą, tym samym odsłaniając fragment z klejem. Aplikatorem zabieram kryształek z sortownika i wklejam go na wskazane na schemacie miejsce.
Zaczęłam od woreczka oznaczonego literą J, więc to właśnie na pola z tą literką naklejam kryształki najpierw.
Folię staram się pozostawić tak długo, jak to możliwe. W trakcie naklejania po prostu ją odchylam, aby mieć dostęp do warstwy klejącej.
Dzięki folii możemy w każdym momencie po prostu skończyć zabawę i pozostawić naszą pracę zabezpieczoną przed paprochami czy wyschnięciem kleju.
W trakcie pracy zwracam uwagę na jakość kryształków. Bywa, że są wybrakowane. Takie usuwam z sortownika od razu. Jeśli zdarzy się Wam przykleić taki kryształek, albo w ogóle chcecie coś odkleić, to posłużcie się dołączoną do zestawu pęsetką.
Przykleiłam sporo kryształków oznaczonych literą J. Teraz czas wypełnić miejsce pomiędzy nimi. Wybrałam kolejną dominującą litrę. Resztę jasnych koralików przesypałam do woreczka, a na ich miejsce wsypałam kryształki zielone oznaczone literą C.
Szukam wzrokiem litery C i w te miejsca przyklejam kryształki.
Analogicznie postępuję z każdą literą, stopniowo przesuwając się ku dołowi obrazka.
Po kilku godzinach cierpliwej pracy pozostała mi do mety ostatnia prosta.
Diamond painting zaczęłam po południu, a zleciało mi aż do wieczora. Dokładniej mówiąc wypełnienie obrazka o rozmiarze 15x15cm wymagało naklejenia 2809 kryształków i zajęło mi to trochę więcej niż 5h.
Ostatnim krokiem jest wyeksponowanie pracy. Do obrazka dobrałam odpowiednie passe partout i ramkę.
Zrezygnowałam z szybki, żeby ładnie było widać mieniące się diamenciki.
Teraz obrazek można już gdzieś postawić.
Albo zawiesić.
Najlepiej umieścić go w miejscu, w którym ma szansę na złapanie światła. Wówczas będzie się pięknie mienił.
Tak jak pisałam na początku, mój zestaw do diamond paintingu kosztował grosze. W droższych i większych zestawach możecie liczyć na nieco więcej – przede wszystkim na większą gamę kolorystyczną, a co za tym idzie ładniejsze przejścia tonalne, inne fasetowanie kryształków, żeby jeszcze lepiej odbijały światło czy nawet diamenciki o kwadratowym kształcie, dzięki czemu na obrazie nie pozostaną żadne luki. Natomiast technika pracy jest dokładnie taka sama.
Diamond painting polecam wszystkim cierpliwym – można stworzyć oryginalną dekorację, całkowicie się przy tym relaksując. I niecierpliwym też polecam, o ile mają ochotę popracować nad wytrwałością:)
Pozdrawiam
Agnieszka
Zainspirowałam Cię? To wspaniale!
Będzie mi bardzo miło, jeśli mi o tym powiesz – facebook, instagram – jak wolisz. Po prostu wrzuć zdjęcie i oznacz #321startdiy lub @321startdiy.
Musisz też wiedzieć, że ciągle coś majstruję i zrealizuję jeszcze wiele projektów zrób to sam, a sposoby wykonania i moją wiedzę zapiszę na tym blogu – jeśli polubisz mój fanpage, niczego nie przegapisz.